PRZYGOTOWANIA

"Im więcej potu na poligonie, tym mniej krwi na froncie"
      Chciałbym zacząć od przypomnienia, że mam już za sobą dwie udane wyprawy rowerowe: "BAŁKANY 2005" oraz "KAUKAZ 2006", mogę już więc powiedzieć, że czas na przygotowanie takiej eskapady nie może być krótszy niż sama wyprawa.
      Dzisiaj wiem, że na organizację tak dużej wyprawy jak "DUNA INTERNET SNOW LEOPARD", a do tego samotnej, pół roku to stanowczo za mało, dlatego przygotowania do niej ruszyły, już pod koniec wyprawy "KAUKAZ 2006", kiedy to w mojej wyobraźni powstawał zarys nowej trasy.
      Osobiście przywiązuję dużą uwagę do profesjonalnego podejścia przy organizacji, tak by wszystko było "zapięte" (w przewidzianym terminie) "na ostatni guzik". Wynika to z mojej świadomości, że jeżeli czegoś nie załatwię przed wyjazdem, to w trakcie może być już za późno, przez co niektóre z założeń planu nie zostaną zrealizowane.
      A o tym, co zrobiłem przez ponad ostatnich 6 miesięcy, aby jak najlepiej przygotować mój kolejny wyjazd, przeczytajcie sami poniżej....
      Ta wyprawa jest swoistym przygotowaniem do następnej w myśl przekonania, że im lepiej przygotuję się teraz, tym łatwiej będzie później.

Pomysł i szanse na jego realizację
      Trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek wyprawę bez poprzedzającego ją pomysłu, bez określenia jej celu, zakresu, obliczenia kosztów, sporządzenia listy niezbędnych rzeczy i załatwienia najważniejszych formalności, np. zdobycie wiz czy innych dokumentów. Konieczne jest pogłębienie wiedzy na temat sytuacji politycznej w krajach, przez które prowadzi trasa wyprawy. Należy również orientować się, (chociaż z grubsza) w mentalności zamieszkujących tam ludzi, ich wierzeniach, obyczajach itp., gdyż taka wiedza przyczyni się do ułatwienia z nimi kontaktu i uniknięcia różnorakich błędów.
      W dodatku każda wyprawa wiąże się z potencjalnymi niebezpieczeństwem, np. chorobą, kradzieżą, noclegami (nierzadko na dziko).
      Takie doświadczenia związane z organizacją wyprawy zdobyłem już w czasie dwóch poprzednich, a z pomysłem dotyczącym tego, dokąd pojadę, nie miałem żadnego problemu, ponieważ od dawna marzyłem o tym, aby zdobywać góry, szczególnie te w Himalajach.

"Przezorny zawsze ubezpieczony"
      Po przygotowaniu zarysu konspektu, co i w jakiej kolejności należy wykonać, przystąpiłem do szczegółowej realizacji planu działań koniecznych i gwarantujących pomyślność wyprawy. Muszę stwierdzić, że sporo czasu zajęły mi następujące czynności:

  • pozyskiwanie z Internetu informacji dotyczących Pamiru oraz Tien Shan'u na podstawie relacji z odbytych wcześniej wypraw w te rejony świata;
  • oprócz tego, czerpałem wiedzę w oparciu o literaturę dotyczącą tematyki podróżniczej, a szczególnie - górskiej;
  • ponadto prześledziłem najnowsze informacje odnośnie środków lokomocji na wypadek konieczności szybkiego powrotu do domu, w myśl zasady: "Przezorny zawsze ubezpieczony";
  • załatwienie formalności niezbędnych do przekraczania granic, tzn. skompletowania dokumentacji potrzebnej do uzyskania wiz poprzez zdobycie voucher'ów z biur podróży;
  • spotkania w ambasadach celem złożenia wymienionej wyżej dokumentacji;
  • rozmowy z ludźmi - podróżnikami, którzy mogli opowiedzieć o własnych doświadczeniach "z pierwszej ręki", jak wyglądają w praktyce takie sprawy jak: ryzyko niebezpieczeństwa, kradzieży noclegów (szczególnie spanie na dziko), a także nastawienie napotkanych tubylców wobec turystów;


Fundusze, sponsoring i patronat.

      Kto kiedykolwiek organizował jakikolwiek wyjazd, ten jest świadom jak wielkie wydatki są z nim związane, a są tym większe im dłuższa i ambitniejsza jest wyprawa. Aby sprostać trudnościom w zdobywaniu funduszy, tym razem zdecydowałem się podjąć pracę zarobkową, która notabene, oprócz środków dała mi dużo satysfakcji. To jednak nie umożliwiło pokrycia niezbędnych, czekających mnie wydatków, w związku z czym zmuszony byłem do:

  • sprzedania niepotrzebnych mi rzeczy, nie pozbawionych jednak wartości;
  • poszukiwania pomocy sponsorów, gotowych do wsparcia wyprawy "brata łaty". Polegało one na pisaniu listów z prośbą o pomoc, bądź przeprowadzeniu osobistych rozmów z potencjalnymi darczyńcami;
  • pozyskania Patronatów: Medialnego i Honorowego.



Pomysł na nazwę wyprawy
      Wskazane jest, aby każde przedsięwzięcie posiadało własną nazwę, postanowiłem więc nadać ją także tegorocznej wyprawie. Z wielu ciekawych, moim zdaniem, pomysłów wybrałem nazwę: "ŚNIEŻNA PANTERA 2007", będąca swoistym skrótem pełnej nazwy, która brzmi: "DUNA INTERNET SNOW LEOPARD BIKE EXPEDITION 2007".

Stworzenie strony internetowej
      Chociaż nie lubię i nie potrafię pisać, ale, z konieczności, postanowiłem stworzyć stronę internetową, informującą o wyprawie, o jej założeniach, celach i trudnościach. Osobiście uważam, że strona internetowa jest "wizytówką" człowieka, dlatego staram się, aby także była skromna, czytelna i estetyczna. A oto czynności zmierzające do tego, aby była profesjonalna i przyjemna w odbiorze:


  • napisanie tekstów na stronę;
  • zaprojektowanie strony i wykonanie szablonu;
  • troska o oprawę graficzną strony;
  • umieszczenie przygotowanych tekstów na stronę;
  • stworzenie panelu zarządzania, dzięki któremu rodzina i znajomi w prosty i łatwy sposób, będą mogli ją edytować i aktualizować.


Sprzęt i zakupy

      Chyba nikt nie ma wątpliwości, że im poważniejsza wyprawa, tym więcej sprzętu i zakupów. Moje przygotowania do skompletowania sprzętu wyglądały w sposób następujący:


  • wybranie potrzebnego sprzętu z poprzednich wypraw;
  • naprawa uszkodzonego sprzętu;
  • w przypadku niemożliwości naprawy, zakup nowego;
  • poszukiwania w sklepach oraz na aukcjach internetowych sprzętu, którego dotąd nie posiadałem (np. buty wysokogórskie, filtr do wody, odzież puchowa, namioty i inne rzeczy);
  • pożyczania od znajomych sprzętu, którego nie udało się zdobyć/



      O wszystkich tych rzeczach należy pamiętać przed wyjazdem, ponieważ za granicą ich kupno może okazać się niemożliwe. Oprócz tego potrzebne jest wygospodarowanie czasu na zakupy leków, prowiantu i innych rzeczy, będące gwarancją dobrego zdrowia i sił na "pedałowanie" i wspinaczkę.

"W zdrowym ciele, zdrowy duch"
      Podczas natłoku przygotowań trzeba znaleźć czas na ćwiczenia, które przygotują organizm do pokonywania fizycznych trudów dnia codziennego oraz uodpornią psychikę na objawy niepokojów, poczucie samotności, i na to, co popularnie nazywamy chandrą lub co gorsza na depresję.
      W tym roku zadbanie o obie te sprawności były wyjątkowo trudne z braku czasu(praca, przygotowania i sprawy rodzinne). Jednak nie tylko to zaważyło na braku regularnych ćwiczeń; złożyły się na to różne nie zdarzające mi się dotąd kontuzje, takiej jak skręcenie obu stawów skokowych, złamanie ręki czy bóle kręgosłupa.
      W związku z tym, okres niezbędnych ćwiczeń został zredukowany do minimum. Jestem jednak przekonany, że mimo wszystko sprawią one, że wysiłek wynikający z pedałowania stanie się znośny, a może nawet przyjemny. Dzięki treningowi w formie: gry w siatkówkę, pływania na basenie, biegania, intensywnych ćwiczeń na siłowni - jazda na rowerze czy chodzenie po górach nie stanowi żadnego wysiłku, a tym bardziej problemu.

"Komu w drogę, temu....pakowanie"
     Podczas przygotowań tworzyłem listę potrzebnych rzeczy, tak by nic nie umknęło uwadze podczas pakowania. Lista ta ma pomóc w zapakowaniu do sakw i worów wszystkich potrzebnych rzeczy, zgromadzonych wcześniej w jednym pokoju.
      I tak koniec przygotowań stał się początkiem wielomiesięcznej, samotnej, rowerowej wyprawy "chłopaka z Białegostoku" po Marzenia.


Aktualizacja 20 Mar 2007