dzien XXX (25.06.2007) Dystans dzienny: 0 km, Dystans calkowity: 5535 km | ||
pobudka 7.20. O 7.30 mam byc u ksiedza na wspolna modlitwe - pierwszy raz w zyciu "odczytuje" brewiarz:)Czego to czlowiek sie nie nauczy na wyprawie. To jest caly urok podrozowania! Sniadanie, i ponownie przepyszne pierogi ruskie, ale najbardziej ruskie, jakie tylko moga byc, mimo, ze jestem w Kazachstanie:)Najlepsze jest to, ze za pol kilograma placi sie tylko rownowartosc naszych 2,3 zl. Jutro rano znowu biegne na zakupy, bo jestem nimi zachwycony - niebo dla podniebienia:) Mam wolny dzien. Ksiadz jedzie odprawiac msze do jakis PASIOLKOW, wiosek, a ja zostaje w Talgarze. Czyszcze rzeczy po wyprawie na PIK TALGARA, powoli zaczynam sie pakowac. Raz w tygodniu do ksiedza, przychodzi PANI GOSPODYNI, sprzata wszystko co sie da, a takze przygotowuje jakies jedzenie na kolejnyc pare dni. CHwile ze soba rozmawiamy, bardzo mila kobieta, po czym kazdy wraca do swoich "obowiazkow". Na wieczor dostajemy z ksiedzem prywatne zaproszenie, od POLSKIEGO ATASZA przy POLSKIEJ AMBASADZIE w ALMA ACIE na herbate/kolacje do jego domu:) Dostajemy, poniewaz "posrednio" znam jego syna, a na dodatek normalnie(czyt. prywatnie) mieszka w Bialymstoku:)I juz jest powod do spotkania:) Poniewaz Ksiadz pojechal na msze za ALMA ATE, po przeciwnej stronie Talgaru - umawiamy sie, ze dojade do centrum na rowerze, tam sie jakos spotkamy i razem pojedziemy na spotkanie. Tak tez robimy, tylko nie mozemy sie znalezc przez ponad 1,5 godziny. Zamiast byc punktualnie o 20stej, zachodzimy na 21wsza. Wychodzimy dopiero o 1 w nocy!!!Co tu duzo pisac, prawdziwa polska goscina i prawdziwe polskie jedzenie, tzn. produkty kazachskie - przygtowane i podane w polskim stylu:) Schabowe kotlety, jajka w majonezie, sledzie, wedliny, ser:) Czulem sie jakbym bym w Polsce:) Milo - bardzo milo!:) Prawdziwa goscina, a przyjecie jak dla prezydenta:) Dziekuje! (Damian!, jezeli to czytasz, to wiedz, ze masz fajnych rodzicow:) Zanim jednak przepedalowalem 35 kilometrow do Alma Aty i nastepnie 20 km po stolicy to caly dzien chcialem pisac zalegle posty. Chcialem, bo napisalem tylko trzy pierwsze, za pierwsze 3 dni i wylaczyli prad, gdy byl juz gotowy OBSZERNY tekst za dzien 19 czerwca 2007. Juz mialem palec na klawiszu "CTRL" i drugi palec zmierzal w kierunku literki "S", czyli skrotu klawiszowego do zapisywania danych w pliku. I akurat, gdy palec byl doslownie milimetr, mini czy nano sekunde od klawisza "S" by zapisac tekst - KAZACHY zrobily nazlosc Polaczkowi i wylaczyli prad..Ehhh...dlugi, pisany przez 40 minut tekst, poszedl "w kosmos". Myslalem, ze wysiadly korki/bezpieczniki, ale Pani GOSPOSIA mowi, ze to normalne - czy sie dziwie?:) nie...to KAZACHSTAN:) Nie trzeba ogladac filmow PANA BAREI by sie smiac..wystarczy przyjechac tutaj:) Co tu wiecej pisac, milo sobie spedzam czas w Kazachstanie, na razie czuje sie bardziej, jakbym byl na wczasach, niz na "ekstremalnej" wyprawie:) Poznaje kraj, nowych ludzi, a wszystko na tle pieknych gor TIEN SHANU!!!!!!!Czy mozna chciec wiecej? Niestety tak - gor wysokich...ktore czekaja i musza poczekac, dopoki nie odbiore wizy do Tadzykistanu - wtedy wsiadam na rower i juz pozostanie tylko spinac miesnie, wciskac w pedaly ile sil i jechac, jechac - byle do przodyu, prosto do celu, po marzenia:) |
||
|