dzien I, dystans dzienny:80km, dystans calkowity: 80 | ||
Granica przekroczona, udalo sie:) Chodz, jak zwykle nie chceli przepusic, poniewaz celnicy twierdzili, ze na rowerze nie mozna. Wtedy przechodze do tlumaczenia, ze w zeszlym roku nie bylo problemu(oczywiscie, tez byly) a rower to noramalny pojazd - wg. kodeksu drogowego, obowiazuja go te same przepisy:) "Nawet jak sie jezdzie po pijanemu, to konsekwencje sa takie same" - zabieraja prawo jazdy i "zawiasy" - po tym juz nie bylo watpliwosci - "dawaj dalej" :)... Niestety, potem Ukrainska Celniczka "podeszla" mnie od tylu, i przez przypadek wdepnalem cale swoje 76 kilogramow w jej maly palec - chyba mocno ja zabolalo bo tak mnie popchnela, ze az sie przewrocilem - z rowerem!! Potem nie chciala mnie przepuscic, ale tlumczenia, ze to niechcacy - pomogly...ehh.. Tego dnia udalo sie przejchac tylko 80 km. Spanie w "krzakach" przy drodze. Niestety nie mialem duzej ilosci wody by sie umyc, a najblizsze "ujecie wody" bylo oddalone o jakies 20-30 km. No i to byl blad. Nastepnego dnia "Tylek" odparzony.:( |
||
|